sobota, 3 stycznia 2015

Opowieść :)

Siemanko. :)

Uznałam, że z okazji 2015 roku napiszę dla was opowieść związaną z SSO. (Nawet bardzo. xD) Ma tytuł ,,Zamrożona Rose''. Tak wiem, ja mam na imię Rose w SSO, ale no nie miałam innego pomysłu. XD
Narazie napiszę wam tylko jeden rozdział, a Wy mi napiszecie w komentarzach czy chcecie, abym kontynuowała tą opowieść.


,,Zamrożona Rose''
Rozdział I
     Do małego miasteczka Valedale właśnie przyjechała 16 latka o imieniu Rose. Dziewczyna jest miłośniczką przygód oraz koni. Nigdy nie miała kontaktu z dużym koniem, ponieważ jej rodzice są nadopiekuńczy. Z tego powodu ma tylko kucysia, Minilove. Zawsze marzy o przejażdżce na ogromnym koniu, chce poczuć wiatr we włosach, a na kucu to tylko może pograć w szachy zanim dojedzie np. do sklepu. Dziewczyna przyjechała do Valedale, aby wreszcie uwolnić się od rodziców i nauczyć się świetnie jeździć konno od ekspertów, a jedną z nich jest Elizabeth Sunbeam. Niektórzy mówią, że ona potrafi czarować, ale Rose za bardzo w to nie wierzy. Gdy nastolatka wygrzebała się wreszcie z auta, pierwsze co zrobiła to pobiegła do domu Elizabeth, która akurat podlewała krzewy róż.
- Witam panią Elizabeth, nauczy pani mnie czegoś?
- Tak, nauczę Cię. Na początek rozpakuj walizki i zajmij się swoim koniem.
- Eeee... później. Teraz to ja chcę wsiąść na dużego konia.
- Nie, Rose. Idź zajmij się swoim kucykiem. No już Cię nie ma.
- Ale... ooo..
Kiedy małolata odchodziła od Elizabeth z głową spuszczoną w dół, zobaczyła wielką, ośnieżoną górę.
- Pani Elizabeth, czemu ta góra jest cała w śniegu, przecież jest lato.
- Nie patrz na nią! Idź już.
Rose w końcu poszła do swojej małej, starej, ceglastej chatki. Gdyż była łamagą, a Valedale słynęło z krzewów róż, Rose w drodze bardzo się pokłuła.
      W nocy usłyszała bardzo głośne rżenie konia. Wsunęła stopy w kapcie w kształcie króliczków i wyszła z mieszkanka, aby zobaczyć co się dzieje na dworze. Na zewnątrz stało małe autko z przyczepą, która cała skakała, chwiała się. Rose powoli podeszła do przyczyny hałasu, otworzyła przyczepę, a tam - Minilove, która zaczęła wariować, bo nie mogła się w ogóle ruszyć. Dziewczyna zupełnie zapomniała o kucyku i po cichu, potykając się przez chapcie, zaprowadziła wierzchowca do stajni. Później poszła się wyspać.
      Następnego dnia musiała iść do biblioteki w Winiarni. Ponieważ w Jorvik nie było szkół, lekcje odbywały się właśnie tam. Kiedy wychodziła z chatki zauważyła kogoś bardzo dziwnie ubranego. Rozmawiał z Elizabeth.
- Masz dla mnie te zapałki, Elizabeth?
- Tak, mam. Trzymaj.
- Dobra, ja idę, mam nadzieję, że nikt mnie nie zauważy.
Kiedy Rose zobaczyła, że nieznajomy odchodzi od Elizabeth, szybko pobiegła w kierunku Głuchego Lasu do biblioteki.
Zajęcie szybciusieńko minęły, a Rose od razu wróciła do Valedale, żeby więcej dowiedzieć się o człowieku, który rozmawiał rano z Elizabeth. Po południu znowu z nią rozmawiał. Tym razem nastolatka poszła za obcym człowiekiem, który szedł na ośnieżoną górę, która bardzo wcześniej zaciekawiła Rose. Nie chciała, żeby ten ktoś ją zauważył. Kiedy już weszli na szczyt gór,y była tam wielka kula z bardzo twardego śniegu. Nieznajomy nie wiadomo w jaki sposób przepchnął kulę i wszedł do środka ukrytego korytarzu. Rose niestety nie udało się pójść dalej, bo kula wróciła na swoje wcześniejsze miejsce. Dziewczyna próbowała przepchnąć skałę, ale bez efektu. W końcu udało jej się to. Weszła do wąziutkiego korytarzu. Co krok Rose robiło się coraz zimniej, aż trafiła do takiej krainy jakiej jeszcze nikt nie widział.
_____________________________________________________________


     Na pewno domyślacie się do jakiej krainy weszła Rose. Mam nadzieję, że Wam się to spodobało, jeśli tak piszcie w komentarzach czy chcecie, abym kontynuowała opowieść. Jak pojawi się pierwszy komentarz dotyczący głosowania to będziecie mieli czas do 15 stycznia (czwartek) na oddanie głosu. Każdy może oddać tylko jeden głos na TAK lub NIE. Chyba troszkę przesadziłam z tym głosowaniem. xD Trudno. XD

1 komentarz: